Strona główna

sobota, 26 kwietnia 2014

Wiosna, ach to Ty!

Przyszła wiosna, najpiękniejsza pora roku. Okres w którym człowiek wprowadza do swojego życia najwięcej zmian. Samotne osoby znajdują swoje drugie połówki, matki chętniej wychodzą ze swoimi dziećmi na spacery, częściej widzimy u innych uśmiech na twarzy, zmieniamy garderobę na tę lżejszą. Ja postanowiłam wprowadzić trochę nowości i wpuścić wiosenną atmosferę do mojego malutkiego, warszawskiego mieszkania. Co pewien czas muszę coś zmieniać, przestawiać, poruszać, bo gdybym tego nie robiła byłoby szaro i nudno. Zaczęłam od kuchni. Ostatnio zauważyłam, iż spędzam w niej każdą wolną chwilę, mój pokój mógłby nie istnieć. I tak siedząc z kubkiem herbaty, słuchając ulubionego radia rozejrzałam się dookoła. W tym moim zaciszu brakowało pewnych rzeczy, a dokładniej obrazów. Dobrze, że istnieją strony, które dają Ci ogromny wybór i dodatkowo sprawiają, że twoje mieszkanie staje się oryginalne. Odwiedziłam ulubioną stronę(www.pakamera.pl) i bingo! Znalazłam to, czego szukałam od dawna.  Kliknęłam kup i pewnie w przyszłym tygodniu będę mogła je powiesić i cieszyć się ich widokiem. Są idealne. " W dogadzaniu sobie jestem mistrzynią". To jeden z nich. Kuchnia to początek, ale od czegoś trzeba zacząć. Jak moje wiosenne rewolucje się zakończą, tego nie wiem. Wiem to, że fizycznie padam. Wczorajsze urodziny, wracanie nocnym autobusem o świcie, spanie dwie godziny. Ale to nie zmienia faktu, że nie zakładam teraz butów, ulubionej bluzy i, że nie wychodzę, po kwiaty, żółte tulipany. W tak ponurą pogodę, jak dzisiaj może one ożywią moją kuchnię. Oczywiście do czasu, kiedy nie przyjadą obrazy. Zabrudzona bluzka, lecz kto by się tym przejmował. Nikt mnie nie zna. I chyba to sprawia, że lubię Warszawę. Wychodzę.
Parasol Marta, parasol!


piątek, 25 kwietnia 2014

Mam marzenie.

Kilka lat temu zrobiłam pewną listę, którą trzymam w pudełku w swoim rodzinnym domu. Nie jest to zwykła lista, to spis moich większych i tych mniejszych marzeń. Każdy ma jakieś życzenia, niektórzy chcą polecieć na księżyc, zjeść kolację z Bradleyem Cooperem. Inni wyleczyć raka, wrócić do swojego kraju, na święta Bożego Narodzenia albo po prostu być szczęśliwym. Właśnie ostatnio, będąc w domu otworzyłam pudełko z pamiątkami. Stwierdziłam, iż dawno tego nie robiłam. Pełno zdjęć, kartek, karteczek, jednakże na jedną zwróciłam szczególną uwagę. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać, widniał na niej rok 2011. Mając osiemnaście lat i pisząc to, nie sądziłam, że w 2014 praktycznie nic bym nie dodała oraz nie wykreśliła z tej listy. Może jedną małą poprawkę. Od dziecka planuje wyjazd do Nowego Jorku. Tak, planuje to dobre słowo, bo pewnie będzie jeszcze to całe planowanie trwało kilka lat. Ale wszystko jest do zrealizowania. Tylko trzeba w to wierzyć i nie poddawać się. Bo jaki to wtedy będzie miało sens? Jeżeli całe życie marzyłeś o napisaniu książki, zrób to. Od zawsze chciałeś nauczyć się jeździć na desce, rolkach, łyżwach, jednakże za często upadałeś, bolało Cię i mówiłeś nie, nie dam rady, to za trudne. I tu popełniałeś błąd. Cały czas napotykasz przeszkody, niektóre z nich omijasz sprawnie inne musisz pokonać wkładając w to więcej siły. Potrzebna jest wiara, wiara w siebie i we własne umiejętności. Tak było w moim przypadku. Bez niej nie jeździłabym samochodem, nie biegała piętnastu kilometrów, nie zaczęła studiów. Także, jeżeli chcesz pojechać do Paryża, jedź. I może to być na początek mały, polski Paryż. Pewnie nie zobaczysz tam wieży Eiffla, nie popłyniesz Sekwaną, jednakże należy od czegoś zacząć. Nawet jeżeli ten Paryż leżałby w województwie opolskim.



Niestety Nowy Jork zniknął z mapy Polski w 2009 roku. Paryżanie, macie szczęście!

Marcia.

czwartek, 24 kwietnia 2014

Powroty.

Mówią, nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Właśnie, mówią. Należę do tych osób, które nie trzymają się tej zasady. W najgorszym wypadku ponownie odpuszczę i utonę, a w najlepszym będę utrzymywać się na fali. Mowa tutaj o pisaniu, blogowaniu, nazywaj to jak chcesz, ale jest to zajęcie, które sprawia mi ogromną frajdę. Zaczynam chyba po raz 45895, mam nadzieję że ten 45895 będzie tym ostatnim razem.  Nie będę blogerką modową( chociaż bardzo interesuję się modą), nie będę kolejną blogerką kulinarną(chociaż próbuję gotować), nie będę blogerką od fitnessu i zdrowego żywienia( chociaż staram się codziennie biegać i od 4 lat nie jeść czekolady i pić 3 litry wody dziennie), nie będę blogerką od przemyśleń
(myślę codziennie, o rzeczach poważnych i tych błahych). Jednakże, nie mówię, że nie będę o tym pisać. Czy właśnie dzisiejszy świat nie kręci się wokół zdrowego odżywiania, fitnessu, mody? Czy wszyscy dążą do perfekcji? Czy sprawia im to przyjemność? W pewnym sensie tak. Sama podniosę w górę rękę i przyznam się, że to robię i wcale nie sprawia mi to przyjemności. Ale robię to z przyzwyczajenia. Tak, to nawyk, którego się nauczyłam. I chyba nie umiem się go pozbyć. Na dzisiaj to tyle, czas pójść biegać. Właśnie to kolejne przyzwyczajenie. Jednak znajduję się w worku z napisem: "Miłe przyzwyczajenia".


Kiedy w głowie tworzy się dawno niewidziany porządek, decydujesz się na powrót. Na powrót do wszystkiego.
Marcia.