Strona główna

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Do dzieła!

Pakowanie nie jest moją ulubioną czynnością. Zapewne zabrałam mnóstwo niepotrzebnych ubrań, kosmetyków oraz butów. Jednakże to, co mnie czeka w najbliższych dniach będzie kompletnym szaleństwem. Już nie mogę się doczekać! Nawet świadomość tego, że muszę wstać na pociąg o czwartej rano, nie robi na mnie wrażenia. Oprócz walizki, plecaka, dobrej książki i pozytywnego nastawienia nic więcej mi nie potrzeba. Wyruszam w moją podróż! Warszawo, do zobaczenia później! Gdynio nadchodzę!

M.




niedziela, 29 czerwca 2014

Debiut.

Dzisiaj był mój debiut, w dużym ulicznym biegu Samsung Irena Women's Run. Jak na pierwszy raz to chyba powinnam być zadowolona i dumna z siebie, ponieważ na 3000 kobiet ukończyłam bieg na 86 miejscu. 
Może nie był to długi dystans, jak półmaraton, czy maraton, ale mijając linie mety, wzruszyłam się.  Nie tylko ze szczęścia, również dlatego, że pobiłam swój własny rekord na 5 kilometrów, a to jednak sprawia satysfakcję. 


Początkowo bardzo martwiłam się pogodą, ponieważ wyjeżdżając z domu zaczął padać rzęsisty deszcz i wszystko wskazywało na to, że będzie burza. Ku mojemu zaskoczeniu, kiedy dotarłam razem z rodzicami na warszawską Agrykolę, zza ciemnych chmur wyszło piękne słońce. Impreza rozpoczęła się o godzinie 10:30, osobą, która była odpowiedzialna za prowadzenie zawodów był Przemysław Babiarz, komentator sportowy Telewizji Polskiej. O godzinie 11:00 odbyła się rozgrzewka, którą poprowadzili instruktorzy zumby. 3000 kobiet, w jednym miejscu, uśmiechnięte, pełne życia. To naprawdę robiło wrażenie i dodawało sił. Jeszcze nigdy, nie doświadczyłam tak mocnego kobiecego wsparcia. Bieg rozpoczął się o godzinie 12:00. Wzdłuż trasy na każdym kilometrze można było usłyszeć niespodziankę muzyczną, ale najważniejszy był doping kibiców, którzy wspierali i motywowali każdą uczestniczkę, bez wyjątku. Jako pierwsza, linię mety przekroczyła Pani Dominika Nowakowska z rewelacyjnym czasem 16 minut i 37 sekund. Ja pojawiłam się na mecie z czasem 24:27 i jest to mój najlepszy czas na tym dystansie. Do zwyciężczyni jeszcze mi daleko, ale jak na rok trenowania, nie mogę narzekać. Pewnie domyślacie się, jak ogromna była moja radość, tym bardziej, że Pani Irena Szewińska przybiła mi piątkę i pogratulowała wyniku. She made my day :)
Po otrzymaniu medalu, każda z uczestniczek udała się na streching, który również prowadzony był przez instruktorów zumby. Później najlepsze zawodniczki otrzymały nagrody, a cała impreza skończyła się o godzinie 15:00.

Teraz przede mną przygotowania do półmaratonu praskiego. Już nie mogę się doczekać! Wpadłam po uszy w to bieganie. 
M.











sobota, 28 czerwca 2014

Pakiet startowy.

Już jutro Samsung Irena Women's Cup. Nie mogę się doczekać, aż stanę na linii startu, z wieloma innymi kobietami. Natomiast dzisiaj mogę się pochwalić pakietem startowym. Oczywiście zawiera on koszulkę, która w tym roku ma biały kolor, w poprzedniej edycji był to kolor niebieski. Jest ona lekka i wygodna, uważam że bieg w niej będzie przyjemnością. Oprócz koszulki, każda uczestniczka dostaje materiałowy plecak, który przyda się na typowo kobiece drobiazgi. Dodatkowo do pakietu dołączony jest numer startowy, do którego przyczepiony jest jednorazowy chip, który ma za zadanie mierzyć czas biegu. W tej edycji Samsung Irena Women's Run organizatorzy sprawili niespodziankę. Każda z uczestniczek mogła zaprojektować swój własny numer startowy, dzięki specjalnemu programowi. Niestety może on się znajdować z tyłu koszulki. Nie zabrakło również drobnych przekąsek, w postaci kukurydzianych czipsów oraz batonika. Niestety, jak się domyślacie przekąski zniknęły w bardzo szybkim tempie :) Oprócz tego mnóstwo ulotek, darmowe wejście na zajęcia jogi, z którego z pewnością skorzystam. 
Przede mną weekend pełen wrażeń! Trzymajcie kciuki! 
M.

czwartek, 26 czerwca 2014

Basen, Flirtini, szorty, bikini.

Czerwcowe cele, które zapisałam w osobistym kalendarzu, zrealizowałam z pozytywnym skutkiem. Wakacje zaczynam z czystym kontem, głową pełną planów i ogromnym uśmiechem. 



W końcu przyszedł taki czas, kiedy mogę na spokojnie usiąść na natolińskim balkonie. Czyste powietrze, laptop na kolanach, zachmurzone niebo, które nie pozwala przebić się słońcu, kubek zimnej kawy, dobry kryminał. To wszystko sprzyja myśleniu, analizowaniu mijającego miesiąca. Dzisiaj śmiało mogę powiedzieć, że odniosłam małe zwycięstwo, które składa się z drobnych sukcesów, niezapomnianych chwil, na to większe przyjdzie jeszcze czas, przecież całe życie przede mną. Jestem przekonana, że kolejne miesiące przyniosą jeszcze więcej wrażeń, bezcennych wspomnień i nowych doświadczeń. 
Na dzień dzisiejszy jestem we właściwym miejscu z odpowiednimi ludźmi, cieszę się każdym dniem, żyję chwilą, co więcej niczego bym nie zmieniła. Nie skłamię, jeżeli powiem, że jeszcze nigdy nie było tak dobrze, jak jest teraz. Mój nowy, wakacyjny etap uważam za otwarty. 

W tak piękny czwartkowy wieczór nie można siedzieć w domu. Zabieram rower i wyruszam w drogę. Chyba będzie to długa podróż, bo widok Warszawy nocą zawsze robił na mnie ogromne wrażenie. 
Jest cudownie.












niedziela, 15 czerwca 2014

Samsung Irena Women's Run.

Cieszę się, że coraz częściej na ulicach Warszawy widuję biegające kobiety. Mijając je zawsze zastanawiam się, jaki postawiły sobie na dzisiaj cel. Nie znam żadnej osobiście, ale w pewien sposób je podziwiam. Sądzę, że każda z nich odgrywa jakąś rolę w swoim życiu, niektóre z nich są matkami, inne studentkami, a jeszcze inne niezależnymi pracownicami dużych korporacji. Jednakże wszystkie łączy to, że po ciężkim dniu mają ochotę założyć swoje ulubione, sportowe buty i wyruszyć w trasę. Co więcej, bieganie jest dla nas, kobiet pozytywną ucieczką od codziennego życia.

Nie przez przypadek swój dzisiejszy wpis zaczęłam takim wstępem. Jestem dumna z tego, że bieganie stało się w Polsce bardzo popularne. Moja radość jest tym większa, ponieważ coraz więcej biegów jest organizowanych tylko i wyłącznie dla kobiet. Jednym z nich jest Samsung Irena Women's Cup, który odbędzie się już za dwa tygodnie, na warszawskiej Agrykoli. Tegoroczna edycja ma promować zdrowy styl życia wśród kobiet. Każda z uczestniczek otrzyma pakiet startowy, który zawiera sportową koszulkę, jednorazowy chip do mierzenia czasu oraz gadżety od głównych sponsorów. Trasa biegu to 5 kilometrów. Pomimo tego, że preferuje dłuższe dystanse, bez wahania zdecydowałam się na udział w tej imprezie. Przecież bieganie to nie tylko przebyte kilometry, ale także radość z tego, co się robi. Honorową patronką całego wydarzenia, jest wielokrotna medalistka igrzysk olimpijskich, utytułowana polska lekkoatletka, Pani Irena Szewińska, natomiast głównym sponsorem firma Samsung. Cieszę się, że będę miała okazję wziąć w nim udział, tym bardziej, że będzie to moja pierwsza edycja,. Obiecuję, że cały bieg, jak i wrażenie po nim opiszę na blogu. Na koniec chciałabym zachęcić wszystkie kobiety, które nie mają nic zaplanowanego na 29 czerwca do wzięcia udziału w wydarzeniu, a pozostałych do kibicowania. Zapowiada się świetna zabawa! 

Nie wiem, ile jeszcze moje nogi będę w stanie przebiec kilometrów, ale jednego jestem pewna. Muszę zrobić więcej miejsca na biegowe koszulki.
M.



piątek, 13 czerwca 2014

Plan wakacyjny 2014.

Czerwcu kończ się szybciej, ponieważ za dużo zaplanowałam na lipiec, sierpień i wrzesień. Pośpiesz się! 


Długo się zbierałam do tego, by opracować mój plan wakacyjny na 2014 rok. Wszystko wskazuje na to, iż będzie on niezapomniany, jedyny w swoim rodzaju. Chyba postawiłam wszystko na jedną kartę i obiecuję, że wytrzymam długie wycieczki pociągami, opóźnienia PKP, niewygodne siedzenia, ogromną walizkę, upały, deszcze. Wrócić bezpiecznie z tym co bezcenne i niezapomniane, ze wspomnieniami. To będzie podróż za jeden uśmiech z nowym aparatem i jedną walizką. 

Początek lipca będzie miał charakter czysto muzyczny. Od kilku lat bardzo chciałam zdobyć bilety na Openera. Jednak moje ogromne pragnienie zawsze przegrywało z jedną lub kilkoma wymówkami. W tym roku zdecydowałam, że nie odpuszczę, nie przegapię występu Banks, Fosterów, The Black Keys, Bena Howarda, Rudimental, Foals. Cieszę się, że festiwal odbywa się w Gdyni, blisko morza, plaży. Nigdy nie było mi po drodze do Trójmiasta. Może to wydać się głupie i dziwne, ale zawsze chciałam zobaczyć Sopockie Molo. Dlaczego? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, przecież równie dobrze mogła by to być Krzywa Wieża w Pizie albo Luwr w Paryżu. Ze mną jest trochę inaczej. Wróćmy jednak do festiwalu! Obiecuję, że dokładnie opiszę każdy dzień, dodatkowo postaram się umieszczać, jak największą ilość zdjęć. Już teraz nie mogę się doczekać!

Kolejnym punktem planu wakacyjnego 2014 jest Schwedt, niemieckie miasto, położone przy granicy z Polską. Pierwszy raz odwiedziłam je w 2012 roku, w ramach wymiany młodzieży, organizowanej przez Liceum, do którego uczęszczałam. Cały projekt, jak również wyjazd wspominam bardzo dobrze. Były to niezapomniane chwile, które na pewno będę pamiętać do końca życia. Po dwóch latach postanowiłam ponownie tam wrócić, chociaż na kilka dni. Oprócz Schwedt, planuję również spędzić jeden dzień w Berlinie. Dlatego prosto z Openera, kupuję bilet na pociąg i wyruszam do Szczecina, a stamtąd prosto do celu. Chyba zaprzyjaźnię się z PKP i walizką. Spędzimy razem dużo czasu, więc musimy współpracować. 
Do Warszawy wrócę na krótki, bądź na dłuższy okres czasu. Wychodzę z założenia, że wszystko samo się ułoży. Zazwyczaj na plus. Jaki jest kolejny przystanek? Oczywiście rodzinny dom. 
Na sierpień zaplanowałam jeszcze jeden wyjazd, lecz na chwilę obecną nie jest to nic pewnego. Jeżeli udałaby mi się go zrealizować, byłabym w siódmym niebie! A wrzesień? Ten miesiąc rezerwuje dla Pragi, zarówno tej czeskiej, jak i warszawskiej. 

Buty do biegania zabieram ze sobą. Nie wyobrażam sobie, żeby nie było dla nich miejsca w mojej walizce. Poranny trening nad Morzem Bałtyckim! Bezcenne! 
Naprawdę, będzie to niezapomniany rok!
https://www.youtube.com/watch?v=ADP65wbBUpc Ben, będziesz mi towarzyszył przez całe wakacje!
M.



niedziela, 8 czerwca 2014

Gra.

Każdy człowiek jest pionkiem, który uczestniczy we własnej grze. Sam ustala reguły, rysuje swoją planszę, po której porusza się, zbiera cenne doświadczenie, doznaje porażek i sukcesów.  Ta gra jest pełna marzeń, planów, jak również niewyjaśnionych sytuacji, pochopnie podjętych decyzji. Jedynym haczykiem tej zabawy, prowadzonej przez każdego z nas jest to, że nie masz szansy zacząć jej od początku. Masz tylko jedno życie, więc czerp z niego jak najwięcej!

Do niedawna każdy swój najmniejszy błąd, brałam za życiową porażkę. Nieważne czy był to nietrafiony prezent dla przyjaciółki, niezaliczone kolokwium. W takich sytuacjach człowiek przestaje wierzyć we własne umiejętności. Siada sam ze sobą i stara zastanowić się dokąd zmierza jego życie. Czasem znajdzie się osoba, która nam w tym pomoże, da ogromnego kopniaka, którego skutki czujemy przez dłuższy czas. Tak było w moim przypadku. Może Wam wydać się to banalne, ponieważ piszę o tym kolejny raz, ale na spełnianie marzeń i realizacje własnych celów, nigdy nie jest za późno. Zaczęłam od drobiazgów. Częściej starałam się eksponować uśmiech, nawiązywać kontakt z osobami, których nie widziałam kilka dobrych lat, i chyba powoli przestaje mieć wyrzuty sumienia po zjedzeniu kubełka lodów :). Odnalazłam swoją pasję, której jestem oddana i śmiało mogę powiedzieć, że nigdy jej nie porzucę. Nie ma rzeczy niemożliwych. Jeżeli bardzo czegoś pragniesz prędzej, czy później to osiągniesz. Strach będzie Twoim towarzyszem, ale nie pozwól by ograniczył Cię w działaniu. Idź własną ścieżką, buduj własną grę, w której będziesz szczęśliwy. Pamiętaj, że nie musisz nikomu nic udowadniać. Ważne jest to, by żyć w zgodzie z samym sobą. Mój tata powiedział mi, że nie samymi sukcesami człowiek kształtuje swój charakter, po porażce jest się dwa razy silniejszym. I chyba coś w tym jest. 

Nie bój się wejść do gry. Ustaw się na polu z napisem start i ruszaj. Dokonuj rzeczy niemożliwych. Walcz o swoje marzenia. Jeżeli Cię nie przekonałam, może Will to zrobi, mój Mistrz.

piątek, 6 czerwca 2014

Co wybierasz?

Co to takiego szczęście?

Nieustannie zadaję sobie to pytanie i chyba nigdy nie będę potrafiła uzyskać jednoznacznej odpowiedzi. Uważam, że człowiek całe życie szuka swojego szczęścia.  Kiedyś przypadkowo trafiłam na piękne zdanie, które tak utkwiło mi w pamięci, że jestem w stanie powtórzyć je do dzisiaj:"Szczęście jest czymś, co przychodzi pod wieloma postaciami, więc któż je może rozpoznać?". Przecież szczęście to uścisk mamy po długiej nieobecności, śpiew pod prysznicem, kawa o poranku, gorąca herbata w chłodne dni, nowa sukienka, zachód słońca, własnoręcznie zrobiony prezent dla bliskiej Ci osoby. Szczęście to ja i Ty, to zapach powietrza po burzy, skakanie po kałużach w sandałach, szum morza, uśmiech nieznajomej osoby, gwiazdy na niebie, zdany egzamin, nowa miłość,  spontaniczny wyjazd z przyjaciółmi. Szczęście to ciasteczko Oreo, modlitwa, delikatne pocałunki, miseczka płatków śniadaniowych o północy, karaoke, zabawa na placu zabaw, kiedy masz trzydzieści lat. Szczęście to umiejętność mówienia prawdy, godzenie się z porażką, rzucanie się śnieżkami, ustąpienie miejsca w autobusie, oglądanie bez przerwy jednego odcinka ulubionego serialu, śmianie się z samego siebie, stara zabawka z dzieciństwa, budzenie się obok ukochanej osoby, śniadanie w łóżku, dobra książka, kieliszek wina. Szczęście to nowa para butów, wygrany mecz, zrealizowane marzenie, dostanie się na upragnione studia, wygodna piżama, wyjście na spacer o trzeciej w nocy, liścik miłosny, nowa płyta ulubionego wykonawcy, traktowanie ludzi z szacunkiem, zrzucenie dwóch kilogramów, szczery uśmiech dziecka, kiełbaska z grilla. Szczęście to gra w warcaby, bilet na upragniony festiwal, wyznanie miłości. Szczęście jest wszędzie, nawet tam, gdzie się go nie spodziewasz. Wystarczy, że dokładnie się rozejrzysz. 

Pomyśl, co Ciebie uszczęśliwia. Sądzę, że sam będziesz zaskoczony, jak wiele jesteś w stanie wymienić.
M.





środa, 4 czerwca 2014

Szczęściara.

Dzisiaj śmiało mogę powiedzieć, że życie jest cudowne, i że każdy dzień trzeba wyciskać do ostatniej kropli, niczym sok z cytryny. Pisząc to zastanawiam się, co się stało z tamtą dziewczyną, która na każdym kroku doszukiwała się mankamentów w swoim życiu. To nie tak, że za nią tęsknię, nic z tych rzeczy. Wręcz przeciwnie, jestem zdziwiona, że potrafiłam coś w sobie naprawić, w tak krótkim czasie. Nie jestem egoistką i wiem, że nie osiągnęłabym tego bez wsparcia rodziny, przyjaciół, którzy we mnie wierzyli i mam nadzieję, że będą to robić nieustannie. Nie krytykują moich szalonych pomysłów, zdążyli się już z nimi oswoić. I nikogo nie powinno dziwić to, że poważnie zastanawiam się nad udziałem w tegorocznym maratonie. Ta myśl dojrzewała we mnie bardzo długo. Dziewczyny nie były zaskoczone, zapytały tylko, czy dam radę przebiec 42 kilometry po sierpniowym półmaratonie. Większą uwagę skupiły na stanie mojego kolana, ale oznajmiłam, że i z tym sobie poradzę. Wyrosła ze mnie silna kobieta, której celem jest realizacja własnych marzeń, uszczęśliwianie i motywowanie innych. Jedną z tych osób jest moja współlokatorka, która przez ten rok stała się dla mnie prawdziwą siostrą. Powstała pomiędzy nami więź, którą ciężko jest mi opisać w kilku zdaniach. Ma to coś, czego człowiek szuka w drugim człowieku, uśmiech, którym zaraża mnie w momencie przekroczenia domowego progu. To od niej po raz pierwszy usłyszałam, Marta zmieniłaś się. Kiedy słyszysz takie słowa, zaczynasz wierzyć, że to co robisz ma sens.

Wszystko, tak powoli, bez zbędnego pośpiechu zmierza w kierunku lepszej przyszłości. Nie sądziłam, że uda mi się pozbierać małe elementy, w jeden duży. Jeżeli wszystko tak dobrze się układa, to może uda mi się dostać wakacyjny staż w Polskim Radiu. Trzeba tylko pięknie przejść kwalifikacje. Machina ruszyła i proszę niech nikt jej nie zatrzymuje!
M.















poniedziałek, 2 czerwca 2014

Przygotowania.


Obiecałam dodać post na zupełnie inny temat. Słowa dotrzymam, lecz dzisiaj ponownie chciałam wrócić do tematu biegania.

Tak długo czekałam na to, kiedy organizatorzy BMW Półmaratonu Praskiego pokażą trasę biegu. Dla osoby, która po raz pierwszy będzie startować w tak dużej imprezie sportowej, jest to nie lada przeżycie! Nie tylko dla tego, że bieganie sprawia mi ogromną przyjemność, podnosi poziom moich endorfin, dodatkowym atutem jest to, że pokonałam swój strach przed słabością. Człowiek z początku myśli, że nie da rady, szkoda pieniędzy bądź czasu. W moim przypadku był to brak wiary w siebie, we własne ciało. Z jednego jestem dumna, że nigdy nie powiedziałam sobie odpuść, jest tyle ciekawszych rzeczy. W życiu codziennym nie rezygnujmy łatwo z tego na czym nam zależy. Wierzcie mi na słowo. 
Kilka dni temu organizatorzy sprawili pierwszą niespodziankę, pokazując oficjalne koszulki. Generalnym, sportowym sponsorem jest firma Reebok. Cieszę się, że projektanci zadbali o to, by koszulki wyglądały schludnie i skromnie, a loga sponsorów nie zajmowały całej powierzchni ubioru, tak jak to zazwyczaj bywa. Już nie mogę się doczekać momentu, kiedy odbiorę pakiet startowy i będę mogła założyć na siebie te piękna, błękitną rzecz. 
Obecnie oprócz koszulki, poznałam rownież trasę, która w całość odbędzie się na Warszawskiej Pradze. Będę mogła zmienić otoczenie, bo Mokotów i Ursynów trochę mi się znudziły. Jednakże na tych trasach czuję się bezpiecznie, szczególnie nocą, bo o tej porze opuszczam dom i wybiegam na miasto. Wracjąc do trasy Półmaratonu, organizatorzy przygotowali na trasie dużą liczbę punktów z nawodnieniem, oraz miejsce, gdzie będą robione zdjęcia. Po cichu liczę, że ktoś uchwyci mnie i
moje osiągnięcie na fotografii. Żebym kiedyś miała jak i czym motywować moje dzieci do biegania :) 
A teraz wybaczcie, ale nikt za mnie nie przebiegnie dwunastu kilometrów. Mój cel na dzisiaj. Nie ostatni. Zaliczone kolokwium z prawa, zaliczony przedmiot na 5. Śmiało mogę powiedzieć, że dzisiaj czuję się spełniona. Chyba zasłużyłam na drobną przyjemność. 
M.

Pozdrawiam Jagodę i Helę, które ogromnie we mnie wierzą i trzymają za mnie kciuki. Dzięki dziewczyny! (Obiecałam Wam na uczelni, że umieszczę pozdrowienia, więc obietnice spełniam.