Strona główna

czwartek, 26 czerwca 2014

Basen, Flirtini, szorty, bikini.

Czerwcowe cele, które zapisałam w osobistym kalendarzu, zrealizowałam z pozytywnym skutkiem. Wakacje zaczynam z czystym kontem, głową pełną planów i ogromnym uśmiechem. 



W końcu przyszedł taki czas, kiedy mogę na spokojnie usiąść na natolińskim balkonie. Czyste powietrze, laptop na kolanach, zachmurzone niebo, które nie pozwala przebić się słońcu, kubek zimnej kawy, dobry kryminał. To wszystko sprzyja myśleniu, analizowaniu mijającego miesiąca. Dzisiaj śmiało mogę powiedzieć, że odniosłam małe zwycięstwo, które składa się z drobnych sukcesów, niezapomnianych chwil, na to większe przyjdzie jeszcze czas, przecież całe życie przede mną. Jestem przekonana, że kolejne miesiące przyniosą jeszcze więcej wrażeń, bezcennych wspomnień i nowych doświadczeń. 
Na dzień dzisiejszy jestem we właściwym miejscu z odpowiednimi ludźmi, cieszę się każdym dniem, żyję chwilą, co więcej niczego bym nie zmieniła. Nie skłamię, jeżeli powiem, że jeszcze nigdy nie było tak dobrze, jak jest teraz. Mój nowy, wakacyjny etap uważam za otwarty. 

W tak piękny czwartkowy wieczór nie można siedzieć w domu. Zabieram rower i wyruszam w drogę. Chyba będzie to długa podróż, bo widok Warszawy nocą zawsze robił na mnie ogromne wrażenie. 
Jest cudownie.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz