Strona główna

środa, 30 lipca 2014

I'm not getting older. I'm getting better.


Urodziny ma się raz w roku i jest to dzień szczególny. Dla mnie w tym roku był wyjątkowy. Już dawno nie usłyszałam tylu ciepłych słów. Obiecuję, że wszystkie te mniejsze, jak i te większe marzenia zrealizuję. Niektórzy życzyli mi wygrania maratonu, inni dłuższych tras. Jestem Wam wszystkim wdzięczna! Dziękuję.
Bieganie.
Do 28 września, czyli do Maratonu Warszawskiego postanowiłam zrzucić od 5 do 7 kg. Zaczęłam korzystać z programu My fitness pal, który kontroluje moją dietę, i powiem Wam szczerze, że co raz rzadziej mam chwile słabości :). Mój wirtualny trener czuwa nade mną.
Dodatkowo do biegania dołączyłam ćwiczenia na brzuch, nogi, oraz ręce. Co drugi dzień po pół godziny. Liczę, że do końca września waga pokaże wymarzone 52 kilogramy :) Można powiedzieć, że wyznaczyłam sobie kolejny cel. Dzisiejszy trening:

Cieszę się, że wróciłam na stałe do Warszawy. Od poniedziałku zaczynam zdobywać nowe doświadczenie w dużym wydawnictwie. Mam nadzieję, że nauczę się wielu nowych rzeczy, bo przecież o to w życiu chodzi. Człowiek całe życie się uczy. Czego mogę chcieć więcej? :)
M.



poniedziałek, 28 lipca 2014

Życie, jak w kalejdoskopie.

Chyba naprawdę nie powinniśmy w życiu niczego planować. Czasem jeden telefon, może zmienić wszystkie Twoje dotychczasowe postanowienia, myśli. W ekspresowym tempie będziesz musiał/ała spakować walizki i ponowie wrócić do miasta, za którym bardzo tęsknisz. Z jednej strony moja radość jest ogromna, bo będzie to dla mnie nowe doświadczenie. Kolejnym plusem jest to, że będę mogła porządnie przygotować się do półmaratonu. Wieczorami znajdę czas na trening oraz na częstsze dodawanie postów na bloga, ponieważ trochę go ostatnio zaniedbałam. Poprawię się.

Postanowiłam, że w tym roku wezmę udział w Maratonie Warszawskim. Będzie to mój pierwszy maraton w życiu i mam nadzieję nie ostatni. Nawet jeżeli miałabym przybiec ostatnia to i tak będzie to dla mnie ogromny sukces. Dzisiaj udało mi się przebiec 16 kilometrów w czasie 1:39:32.  Nie jest to najlepszy wynik, ale na trasie było bardzo dużo podbiegów, jednak udało mi się.  Zyskałam ogromną satysfakcję, mokrą koszulkę, i 986 spalonych kalorii. Do 28 września mam jeszcze czas, jestem ciekawa, jakie będą efekty. Mam dwa miesiące.

M.






niedziela, 27 lipca 2014

Opener 2014

Ciężko jest przelać na białą, internetową kartkę wszystkie moje emocje, wrażenia, które doświadczyłam na tegorocznym Openerze. Cztery niesamowite dni, przy świetnej muzyce oraz pięknej pogodzie. Zapraszam!

We wtorek razem z moimi koleżankami, wyruszyłyśmy pociągiem z Warszawy Centralnej. Godzina szósta rano, na dworcu mnóstwo młodych ludzi. Niektórzy wyjeżdżali na kolenie, inni tak, jak my wybierali się na święto muzyki. O miejsce w pociągu było trudno, dodatkowym obciążeniem były ogromne walizki, które były dosłownie wszędzie. Na miejsce dojechałyśmy z dużym opóźnieniem, cóż fałszywe alarmy bombowe doszły również do Gdyni. Słoneczna pogoda poprawiła nam humor.



Pierwszy dzień poświęciłyśmy walizkom, mieszkaniu, oraz zwiedzeniu okolicy. Wieczory nad morzem są najpiękniejsze, kiedy masz okazję usłyszeć szum morza, ujrzeć odbijający się w nim blask księżyca. Kładziesz się na zimnym piasku i dochodzisz do wniosku, że nic więcej nie jest Ci potrzebne do szczęścia. 

Początek Openera zaczął się wyśmienicie. Pierwsze koncerty, pierwsze emocje. Oczywiście, żeby to poczuć trzeba się tam znaleźć. Wszystkie koncerty były magiczne, nie mogę powiedzieć ani jednego złego słowa. Czy The Black Keys, Foster the People, Banks, Bastille, Ben Howard. Wszyscy byli super. Najlepsza zabawa z najlepszymi ludźmi. Po wszystkim zostają wspomnienia. Miłego oglądania! Nareszcie.