Strona główna

czwartek, 24 kwietnia 2014

Powroty.

Mówią, nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Właśnie, mówią. Należę do tych osób, które nie trzymają się tej zasady. W najgorszym wypadku ponownie odpuszczę i utonę, a w najlepszym będę utrzymywać się na fali. Mowa tutaj o pisaniu, blogowaniu, nazywaj to jak chcesz, ale jest to zajęcie, które sprawia mi ogromną frajdę. Zaczynam chyba po raz 45895, mam nadzieję że ten 45895 będzie tym ostatnim razem.  Nie będę blogerką modową( chociaż bardzo interesuję się modą), nie będę kolejną blogerką kulinarną(chociaż próbuję gotować), nie będę blogerką od fitnessu i zdrowego żywienia( chociaż staram się codziennie biegać i od 4 lat nie jeść czekolady i pić 3 litry wody dziennie), nie będę blogerką od przemyśleń
(myślę codziennie, o rzeczach poważnych i tych błahych). Jednakże, nie mówię, że nie będę o tym pisać. Czy właśnie dzisiejszy świat nie kręci się wokół zdrowego odżywiania, fitnessu, mody? Czy wszyscy dążą do perfekcji? Czy sprawia im to przyjemność? W pewnym sensie tak. Sama podniosę w górę rękę i przyznam się, że to robię i wcale nie sprawia mi to przyjemności. Ale robię to z przyzwyczajenia. Tak, to nawyk, którego się nauczyłam. I chyba nie umiem się go pozbyć. Na dzisiaj to tyle, czas pójść biegać. Właśnie to kolejne przyzwyczajenie. Jednak znajduję się w worku z napisem: "Miłe przyzwyczajenia".


Kiedy w głowie tworzy się dawno niewidziany porządek, decydujesz się na powrót. Na powrót do wszystkiego.
Marcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz