Strona główna

niedziela, 2 listopada 2014

Mój pierwszy biegowy gadżet.

Po krakowskim półmaratonie musiałam zrobić jeden dzień przerwy od biegania. Kolejne dni poświęciłam na spokojne wybieganie. 10 kilometrów we wtorkowy wieczór, czwartek 12 kilometrów. Natomiast swoją dzisiejszą uwagę TCS New York City Marathon. Obok wystartowania w bostońskim maratonie moim marzeniem jest właśnie to wydarzenie, ale wszystko przede mną. Jeżeli biegasz, to bardzo dobrze mnie rozumiesz, bo te biegowe marzenia traktuje na równi z tymi niebiegowymi.  Jednak dzisiejszy post nie będzie o tym, ponieważ jestem w trakcie wybierania pierwszego zegarka biegowego, a dokładnie pulsometru, który będzie mi pomagał w treningach.  Można powiedzieć, że w tym temacie jestem laikiem, ponieważ nigdy wcześniej nie zagłębiałam tak dokładnie w ich działanie. Endomondo chyba już mi nie wystarcza :)
Przeglądając gazetę Women's Health natknęłam się na reklamę firmy Garmin, a dokładnie na reklamę opaski vivofit, która monitoruje każdą Twoją aktywność, a że należę do osób kochających gadżety szybko sprawdziłam w internecie co ma w sobie to cudeńko o miętowym kolorze (obrazek w gazecie).
Widzicie, kobiety na początku patrzą na wygląd, a później dopiero zagłębiają się w parametry urządzenia, są też takie, które w ogóle tego nie robią. Faktycznie opaska przyciąga wyglądam i jak później sprawdziłam swoimi funkcjami. Od samego początku artykułu dowiedziałam się, że urządzenie ma za zadanie monitorować naszą aktywność i wyznaczać nasz spersonalizowany dzienny cel. Dodatkowo wyświetla kalorie, dystans i posiada jedną bardzo ciekawą funkcję, ma oko na nasz sen. Mam wrażenie, że opaska uczy nas zdrowego trybu życia, przypomina co godzinę o ruchu, pokazuje, jakie postępy robimy. Jeżeli się nie ruszamy na ekranie pojawia się czerwony pasek, który podczas przedłużającego się lenistwa staje się coraz większy. Urządzenie może działać cały rok bez baterii, jeżeli kładziemy się spać przełączaszamy na tryb spania, a opaska vivofit będzie monitorowała odpoczynek oraz liczbę godzin spokojnego snu. Oczywiście nie musicie się martwić, kiedy idąc pod prysznic zapomnicie o zdjęciu opaski, ponieważ jest ona wodoszczelna. Cena około 470 złotych (bez pomiaru tętna) 580 złotych ( z pomiarem).


Nie postrzegam siebie jako zaawansowanego biegacza, więc zaczęłam szukać dalej, czegoś tańszego i tak znalazłam pulsometr Sigma Sport PC 22.13 Lady. Pierwsze, wizualne wrażenie bardzo dobre. Kolor, jak najbardziej kobiecy, ponieważ różowy. Zaczęłam czytać dalej. Oczywiście wcześniej sprawdziłam opinie innych użytkowników. Dowiedziałam się, że jak dla początkujących jest w sam raz. Pulsometr umożliwia ustawienie jednej strefy treningu: fat burning, fitness zone oraz własna. Transmisja STS zapewnia (podobno) bezbłędny odczyt tętna pracy serca, co jest dla mnie bardzo ważne. Podczas treningu pulsometr pokazuje aktualne tętno oraz ilości spalonych kalorii.
Funkcje:
-możliwość ustawienie jednej strefy treningowej
-sygnał: cyfrowy STS
- funkcja pulsu z precyzją EKG
-licznik spalonych kalorii
-wodoodporny
-podświetlana tarcza
W zestawie oprócz urządzenia znajduję się opaska na klatkę piersiową oraz opaska elastyczna. Koszt 199 złotych. Status zamówiony, pulsometr znajduję się w koszyczku, już się cieszę, jak dziecko. Spodziewany test w tym tygodniu. Zobaczymy, jak się sprawdzi.


Do kwietnia i do Orlen Warsaw Maraton dużo czasu lecz zimna niebawem, a biegać po dworze trzeba :)
 Już się zakochałam w mojej opasce oraz rękawiczkach! 

Wasza M.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz