Strona główna

piątek, 15 lipca 2016

Kontuzje chodzą po ludziach

Nadszedł ten dzień, kiedy muszę na poważnie usiąść i oddać moje kolano w dobre ręce. Trafiliście na osobę, która jeżeli boli biegnie dalej, bo ambicja nie pozwala odpuścić, ale nie oszukujmy się człowiek nie jest maszyną na baterię. Czasem łapię się na tym, że wymagam od siebie więcej niż mój organizm może dać. Już kiedyś wspominałam, że przebiegnięcie 5 km było dla mnie zdecydowanie za mało, mówiłam sobie: tyle biegają początkujący, mnie stać na dużo więcej. Oprócz tego ile było wymówek, bo zawody niedługo, bo przytyję. Było tak do momentu, kiedy odbywając kolejny trening poczułam ból, którego nie da się opisać. Zapaliła się czerwona lampka, która dała mi do zrozumienia, że po pierwsze nie jestem maszyną, po drugie, nie wystarczająco dbam o kolano, i po trzecie, że lecząc się sama nic nie osiągnę. Rodzice zawsze powtarzali, zdrowie jest najważniejsze, jeżeli nie szanujesz swojego organizmu, on nie będzie szanował ciebie. Kolejny raz mieli rację. Wiecie co, mam takie szczęście, że na swojej drodze spotykam ludzi, którzy mają pasję i chętnie się nią dzielą. Robią to, co lubią, potrafią rozmawiać o wszystkim, dodają Ci sił, kiedy Ty masz wrażenie, że jedyne co ci pozostało to spacery w pobliskim parku. Ja właśnie trafiłam na takiego człowieka, który wykonuje swoją pracę z pasją Taką osobą jest Michał, mój „osobisty” fizjoterapeuta (AMT REHAB Michał Trębacz). Po ostatnim biegu w Stalowej Woli zapaliła się czerwona lampka i już wieczorem byłam umówiona na pierwsze spotkanie. Nie musiałam się nigdzie wybierać, ponieważ Michał przyjeżdża do domu z całym, profesjonalnym sprzętem. To jest wielki plus. Pierwsze słowo, jakie od niego usłyszałam: Przetrenowane? Nie mogłam się z tym nie zgodzić. Zaczęliśmy od krótkiego masażu, później prądy. Wiedziałam, że czeka nas kilka intensywnych spotkań. Kolejnym razem przyjechał z diagnozą i nie było tak przyjemnie. Okazało się, że mam zespół pasma biodrowo-piszczelowego, który jest zmorą wielu biegaczy. Ból pojawia się w okolicach tzw. nadkłykcia bocznego kości udowej (po bocznej stronie kolana) i postępują wraz z próbą każdorazowego podjęcia aktywności fizycznej.
Ta właśnie mniej przyjemna część, to masaże w tych okolicach, oj bolało. Michał jest osobą, która leczy również uśmiechem, dodaje otuchy. Kiedy usłyszałam, że od tej pory mogę pokonywać dystans do 5 km trochę się podłamałam. Po całym zabiegu zdałam sobie sprawę, że nie mam powodu, żeby to robić. Nie dostałam zakazu biegania, nie powiedział, że jest beznadziejnie. Nie namawiał mnie do przerwy. Dostałam ćwiczenia, które Michał wcześniej przygotowuje, pokazuje jak je wykonywać. Pasję należy pielęgnować, powiedział. Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam mu, że po to go ściągnęłam. Trudno z nami się nie zgodzić. 
Przypominam Wam, że kontuzja nie wyklucza nas z rezygnacji o własne marzenia. Jedynie daje do myślenia, że jesteśmy tylko ludźmi. Osoby, które regularnie uprawiają sport, nieważne czy są to amatorzy, czy profesjonaliści powinni o siebie dbać. Michał trochę zmienił moje postrzeganie. Chwała mu za to, bo pewnie dalej męczyłabym się z bólem. Jeżeli mieszkacie w moich okolicach ( ja wyjątkowo przez te 3 miesiące), okolicach Kraśnika, zapraszam Was do korzystania z usług AMT REHAB Michał Trębacz. Michał dojedzie do Was, zrobi dla Waszego organizmu wszystko, co najlepsze. 

Dbajcie o siebie!


Wasza, M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz