Strona główna

sobota, 10 maja 2014

Biegaj, biegaj!

Od pewnego czasu na blogu chciałam napisać o tym, jak zaczęła się moja historia z bieganiem. Postanowiłam, że podzielę się tym, kiedy pierwszy raz uda mi się przebiec półmaraton. Po roku treningów, udało mi się, jednak zacznę od początku.

Wszystko zaczęło się w marcu 2013 roku, kiedy po raz pierwszy wzięłam udział jako wolontariusz w Maratonie Warszawskim. Było to niesamowite doświadczenie, kiedy patrzyłam na tych wszystkich ludzi, którzy musieli pokonać królewski dystans (42 kilometry), nie wierzyłam, że jest to możliwe. Do tamtego momentu uważałam bieganie jako nudną i monotonną aktywność fizyczną, która po kilku razach przestanie mnie interesować. Postanowiłam, że spróbuje. W mojej okolicy, gdzie obecnie mieszkam, na Ursynowie jest wiele ciekawych tras dla biegaczy. Na samym początku muszę się przyznać, że był to mój pierwszy i najgorszy bieg. Nie mogłam przebiec nawet jednego kilometra, bez zrobienia przerwy. Robiłam takich przystanków, nie wiem może z dziesięć. Po trzech kilometrach zrezygnowałam. Wróciłam do domu i powiedziałam sobie, że to chyba nie dla mnie, ale do trzech razy sztuka. Po kilku dniach spróbowałam ponownie i miło się zaskoczyłam, bo po pierwszym kilometrze nie zatrzymałam się, biegłam dalej. Tym razem udało mi się przebiec cztery kilometry. Zaczęłam to robić regularnie. Nie były to szalone dystanse. Biegałam ciągle ten sam dystans(5, 6 kilometrów). Teraz wiem, że robiłam źle. Z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień człowiek powinien zwiększać dystans, a zmniejszać czas. Starałam się biegać regularnie i tak robiłam, aż do lipca. W wakacje musiałam wracać do rodzinnego miasta, od tej przyjemności odciągały mnie wyjazdy, spotkania ze znajomymi i co najgorsze lenistwo. Zrobiłam sobie trzymiesięczną przerwę. Powrót do Warszawy automatycznie spowodował powrót do biegania. Nie było łatwo, ale dawałam radę. Biegałam często lecz nie systematycznie. Zbliżała się zima, więc z obawy, że złapię przeziębienie, zapisałam się na siłownie. Bieżnia stała się moim dobrym przyjacielem. Biegałam coraz dłuższe dystanse. Pojawiło się 7, później 9, za kilka tygodni 12 kilometrów, jednak ciągle chciałam więcej.  Zauważyłam, że bieganie zaczęło kształtować mój charakter. Z takiej wiecznie narzekającej, niezadowolonej z życia osoby, stałam się kimś lepszym. Myślałam, że w moim przypadku nie będzie to nigdy możliwe. Częściej się śmieje, pomagam, robię to na co mam ochotę.  W pewnym sensie dzięki bieganiu pokonuje strach, który od lat mi towarzyszy. Mówię tutaj o zwykłych rzeczach, jak jazda samochodem po zakorkowanej Warszawie, rozmowa z nowo poznanymi osobami. Dzięki bieganiu stałam się silniejsza, nie tylko fizycznie, ale także psychicznie. I ta siła popycha mnie do tego, że pragnę więcej. Dzięki niej udało mi się niedawno przebiec 21 kilometrów w czasie 2:09:34. Jest to moje osobiste zwycięstwo. Kolejny cel to przebiec półmaraton poniżej dwóch godzin. Podnosić poprzeczkę, nigdy jej nie opuszczać. Tak samo robić w życiu. Stawiać sobie nowe cele i je realizować. Mówienie sobie, że nie dam  rady jest zbędne. Trzy miesiące temu powtarzałam to nieustannie. Należy próbować, szukać, sprawdzać. Jeżeli doznasz porażki, spróbuj szybko wstać, jeżeli zwyciężysz, będziesz najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi.

Moje kolejne wyzwanie to 31.08.2014. BMW Półmaraton Praski. Mam cztery miesiące do tego, żeby pokonać ten dystans poniżej dwóch godzin. Cel do zrealizowania. Przygotowania zaczęłam już dzisiaj i głęboko wierzę w to, że mi się uda.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz